Pierwotny autyzm dziecięcy, czyli syndrom Kannera
Rodzice przychodzą do lekarza zaniepokojeni tym, że ich 2,5-3 letnia pociecha nie wypowiada słów złożonych z więcej niż jednej sylaby oraz nie reaguje na to, co się do niej mówi, choć zarówno aparat mowy, jak i słuch ma w pełni sprawny. Opowiadają, że dziecko, już jako niemowlę odwracało się od matki, gdy chciała je przytulić, a wzięte na ręce odwracało głowę, wykręcało ciało i zastygało w bezruchu, unikając bezpośredniego kontaktu. Nigdy też nie uśmiechało się. Dzieci cierpiące na zespół Kannera od pierwszych miesięcy życia nie odczuwają ochoty do komunikowania się ze światem, nie chcą odbierać sygnałów z zewnątrz ani uczyć się mówić. Nie jest im to do niczego potrzebne. Nie dopuszczając do kontaktu z otoczeniem, zamykają się w sobie, co dla tegoż otoczenia stanowi barierę nie do pokonania. Dlatego też, żyjąc wśród ludzi, nie rozwijają się. Jako dorośli nie są w stanie prowadzić samodzielnego życia i wymagają stałej opieki, gdyż w każdej chwili mogą np. wtargnąć na jezdnię lub wyjść z domu i wędrować, gdzie oczy poniosą. Na szczęście zespół Kannera występuje stosunkowo rzadko - w dwóch do czterech przypadków na dziesięć tysięcy dzieci. Warto też podkreślić, że dotyczy głównie chłopców, którzy stanowią trzy czwarte chorych.
Austyczna psychopatia, czyli zespół Aspergera
Dzieci dotknięte tą chorobą również charakteryzuje obojętność na otoczenie, brak reakcji emocjonalnych, niechęć do komunikacji oraz natrętne powtarzanie jednej i tej samej czynności. Jednak nie mają one kłopotów z mową, a ich rozwój intelektualny odpowiada ich wiekowi. Bywa nawet, że wykazują niezwykłe uzdolnienia np. w matematyce czy grze w szachy. Wraz z upływem lat zdarza się, że symptomy choroby ulegają nieco złagodzeniu i pacjenci nawiązują relacje z otoczeniem, choć nadal odczuwają je, jako nieprzyjemne, czy wręcz odstręczające.
Badania nad przyczynami choroby
Badania nad autyzmem prowadzi się od początku XX w., kiedy to szwajcarski psychiatra Eugen Bleuler po raz pierwszy użył tego terminu, określając symptomy i przebieg choroby. Jednak medycyna nie sformułowała dotąd jednolitej teorii jej mechanizmu. Przez długi czas uważano, że jest ona rezultatem niedostatecznie bliskich i ciepłych kontaktów noworodka z rodzicami, a zwłaszcza z matką, którą oskarżano nawet o oziębłość. Podkreślano, że dziecko nie wykazuje chęci budowania więzi z otoczeniem, gdyż nie nauczyło się tego od rodziców. Teorię tę podważył amerykański psycholog, Bernard Rimland, który w swojej książce "Autyzm dziecięcy", wydanej w 1964 r., zasugerował indywidualne a nawet genetyczne uwarunkowania choroby. Badacze zaczęli wiązać autyzm z indywidualnymi cechami układu nerwowego, z komplikacjami przy narodzinach a nawet z zanieczyszczeniem środowiska. Większość z nich traktuje jednak wczesny autyzm dziecięcy, jako chorobę genetyczną. Pośrednim potwierdzeniem tej teorii mogą być rezultaty obszernego badania, które przeprowadzili amerykańscy i izraelscy uczeni na ponad 130 tysiącach dzieci. Wniosek ich jest zaskakujący - ryzyko zachorowania jest uzależnione od tego, w jakim wieku był ojciec dziecka w chwili jego poczęcia! Dla mężczyzn w wieku od 30 do 39 lat ryzyko jest półtora raza większe, a dla tych jeszcze 10 lat starszych aż sześciokrotnie wyższe, niż u ojców w wieku do 29 lat. Trzeba podkreślić, że wiek matki nie wpływa na ryzyko autyzmu u dziecka. Skoncentrowano się też na wyodrębnieniu genów, które w pewnym stopniu mogą być za autyzm odpowiedzialne. 120 naukowców z 19 krajów świata przebadało 1,3 tys. rodzin, posiadających dwoje autystycznych dzieci i w 2007 r. opublikowało ich rezultat - najbardziej doniosłą rolę w rozwoju autyzmu odgrywa gen kodujący neurexin 1. Obecnie wiadomo już, że lista genów odpowiedzialnych za tę chorobę stale się wydłuża. Badania trwają.
Czy nasza epoka to wiek autyzmu?
Co roku odnotowywany jest stały, wręcz lawinowy wzrost liczby dzieci dotkniętych tą chorobą. W krajach rozwiniętych, zwłaszcza w USA, można by mówić wręcz o epidemii. Ale lekarze i naukowcy uspokajają. Wprawdzie faktycznie z roku na rok autyzm "dopada" coraz więcej dzieci, ale też taka "diagnoza" dotyczy nie tylko tych, cierpiących na ewidentne jego objawy, ale też wszystkich nieśmiałych i zamkniętych w sobie introwertyków. A w ich przypadku obwiniać można przede wszystkim rosnący "deficyt" emocjonalnych kontaktów z rodzicami i coraz bardziej odczuwalną obcość między członkami rodziny.
Czytaj również: Terapia ręki dla dzieci – co to jest i na czym polega? Ćwiczenia
Joanna Grochowska, psycholog, odpowiada na pytania dotyczące leczenia autyzmu: Jakie są przyczyny autyzmu i na czym polega terapia dziecka autystycznego?