Po rozstaniu
W pierwszym momencie po rozstaniu kobieta często ma poczucie, że rodzina, którą tworzy ze swoimi dziećmi, jest gorsza, że krzywdzi dziecko i do niczego się nie nadaje. Niestety, otocznie także potrzebuje czasu, by nauczyć się ją wspierać. Na początku samotne mamy są automatycznie otaczane czujną uwagą, ich potknięcia są uważnie rejestrowane, mogą spodziewać się częstej krytyki. Grozi to utratą zdolności do adekwatnej samooceny i poczucia własnej wartości. Przynamniej na jakiś czas.
Jeden rodzic może wystarczyć
Jednym z podstawowych mitów dotyczących rodzicielstwa jest ten mówiący, że dzieci rozwijają się prawidłowo tylko w pełnej rodzinie. Rzeczywiście, optymalne środowisko rozwojowe dla dziecka to dwoje heteroseksualnych rodziców pozostających w stabilnym, emocjonalnie pozytywnym związku. Jednak z obserwacji pedagogicznych wynika, że dobrze radzą sobie w życiu te dzieci, które mają choć jednego wystarczająco dobrego rodzica, którego mogą bez przeszkód kochać i który jest dla nich wsparciem, punktem odniesienia w dorastaniu. I choć bycie samodzielnym rodzicem to sztuka, którą posiąść może tylko ten, kto naprawdę tego pragnie, jest to do zrobienia.
Przeczytaj też: Alimenty na dziecko – komu się należą, jak je uzyskać?
Mama może być surowa
Niektórzy synowie mają biologiczną potrzebę doświadczania ostrych konfliktów, bycia stanowczo i często kontrolowanym, aby hamować swoją buntowniczość i wybuchowość i dobrze współżyć z innymi ludźmi. Tego rodzaju surowość zapewne łatwiej przychodzi ojcu, dla samotnej mamy może być trudna. Na szczęście kobiety i mężczyźni nie różnią się od siebie aż tak, że owa równica byłaby nie do nadrobienia. Mama musi nauczyć się zwyczajnie wrzucać inny bieg i z miękkiej spokojnej kobiety na chwilę zamienić w twardego generała. To też jest do zrobienia, choć wymaga ćwiczeń.
Rozmowa o seksie
Inny stereotyp mówi, że pewną wiedzę powinien przekazać synowi ojciec, a córce matka, jeśli rodzica zabraknie, dziecko nie dowie się potrzebnych rzeczy z właściwego źródła. Tymczasem z badań wynika, że przedstawiciele płci przeciwnych posiadają taką wiedzę na swój temat, że z powodzeniem mogą przekazywać ją dzieciom, czasem nawet robią to lepiej, spokojniej, z dystansem. Nawet w tych najbardziej intymnych rozmowach dotyczących seksu.
Kto ustala zasady
Odpowiedź na to pytanie jest prosta, ale dla wielu samodzielnych rodziców nie oczywista. Poddani presji i krytyce, przerażani perspektywą popełnienia błędów wychowawczych boją się podejmowania decyzji, stawiania ograniczeń, tworzenia zasad. A przecież błędne decyzje, po okresie próbnym, można zwyczajnie zmienić. Wymaga to co prawda odwagi, by przyznać się do błędu i odpowiedzialności. Może się jednak okazać, że kierując się własnymi przemyśleniami i intuicją, rodzic podejmuje decyzję najlepszą, choć niezgodną z powszechnie przyjętym kanonem. Pewna samotna mama trójki dzieci co roku na gwiazdkę kupowała każdemu z nich jakiś drobiazg, jednemu zaś coś specjalnego. Nie było jej stać na ekstra prezenty dla każdego - chciała, by spełniło się marzenie choć jednego z dzieci. Znajomi wyznający zasadę "każdemu po równo" dziwili się i ostrzegali, że dzieci będą o siebie zazdrosne. Tymczasem one nauczyły się po prostu cieszyć szczęściem innych. Musiały się również zrozumieć i uwierzyć w to, że prezenty nie są odzwierciedleniem uczuć, a jedynie gwiazdkowym zwyczajem.
Dobry rodzic
"Wystarczająco dobra mama", "wystarczająco dobry tata" to rodzice, którzy popełniają błędy, nie dają dziecku wszystkiego, nie zapewniają mu idealnych warunków do rozwoju, a jednak dają wystarczająco dużo, by mogło w swoim tempie rozwijać się i dojrzewać. Paradoksalnie wystarczająco dobry rodzic jest rodzicem optymalnym, tyle samo negatywnych konsekwencji dla dziecka ma bowiem zaniedbywanie, co nadopiekuńczość.
Dobra samotna matka dostrzega swoją odpowiedzialność za to, co jej się przydarzyło, nie obwinia wyłącznie ojca dziecka lub całego świata, nie jest niczyją ofiarą. Dba o to, żeby jej dziecko miało najlepszy jak to możliwe obraz swojego ojca i kontakt z nim. Ma znajomych, przyjaciół i dopuszcza możliwość kolejnego związku, nie traktuje dziecka jako swojej własności ani jako dorosłego partnera, który zastąpić ma mężczyznę na życie.